Obrączki est une chanson en Polonais
Patrzą na siebie przez sklep
Jakby nie kręcił się tłum
Ona na ekran co chwila patrzy
Taka robota, ludzie jak szary szum
On znowu rozkłada chleb
Układa kolejny stos
Gdy skończy półkę nieśmiało
Zerka w kamerę i szepcze coś
Można by jeździć rowerem od niego do niej
Co jakiś czas piszczy bramka na wyjściu
Wtedy ona podnosi się
Jego ktoś znowu woła
Panie gdzie tu makaron
Idzie pokazać, powłóczy nogą
Choć stara się nie
Ona już nie ma obrączki
Sprzedała choć pozostał ślad
Po rozwodzie najpierw się śmiała
Potem płakała, cholerny świat
Ale już nie musi nakładać
Tony tapety pod oczy i wokół ust
Syn już na swoim, ona w sukience
Która podkreśla jej biust
On nosił obrączkę rok
Potem żałobę też zdjął
Trochę ma wolniejszy krok
I nie wsiada do auta, bo
Wspomnienia trudniej jest zdjąć
I sumienie nie bilon też
Ale gdy patrzy w kamerę
Bezwiednie pro snuje się
Przed sklepem z kwiatami kram
Odżałuje te kilka zer
Wysprzątał już kawalerkę
Kończy dziś wcześniej, zdąży ogolić się
Wino na kartę rodzinka
Choć zwykle nie pije nic
Będą się z niego podśmiewać
W robocie, nie da się skryć
Daj mi tę noc
Śpiewa ktoś z głośnika pod sufitem
Daj mi tę noc
Potem reklama sera ze stokowym beatem
Daj mi tę noc
Śpiewa ktoś z głośnika pod sufitem
Daj mi tę noc
Potem reklama sera ze stokowym bitem
Celebryci i politycy z okładek patrzą
Wywyższeni jak durnie obok kas
Z zazdrością sztucznych uśmiechów
Jak do końca zmiany płynie im prawdziwy czas
Oczywiście plotki już są
Bo razem mają sto lat
Nie wszystkim się to podoba
Że można tak żyć w świecie zapieprzu i strat
Oni to mają za nic
Bo wiedzą dokładnie, że
Gdyby byli też młodsi
To samo działoby się
Bo nagle dostajesz strzał
I ciągnie cię wzrok czyjś przez sklep
I nie ma na to mądrego
A serce jest twardsze niż łeb
Główki zabawkowych kotków z Chin
Szeregiem przytakują im
Daj mi tę noc
Śpiewa ktoś z głośnika pod sufitem
Daj mi tę noc
Potem reklama sera ze stokowym beatem
Daj mi tę noc
Śpiewa ktoś z głośnika pod sufitem
Daj mi tę noc
Potem reklama sera ze stokowym bitem
Celebryci i politycy z okładek patrzą
Wywyższeni jak durnie obok kas
Z zazdrością sztucznych uśmiechów
Jak do końca zmiany płynie im prawdziwy czas
Celebryci i politycy z okładek patrzą
Wywyższeni jak durnie obok kas
Z zazdrością sztucznych uśmiechów
Jak do końca zmiany płynie im prawdziwy czas
Celebryci i politycy z okładek patrzą
Wywyższeni jak durnie obok kas
Z zazdrością sztucznych uśmiechów
Jak do końca zmiany płynie im prawdziwy czas