Sufler - Poliglota is a song in Polish
Inny z robotą swą się mota
Psioczy I klnie po całych dniach
Ja jestem sufler-poliglota
I kocham swój niełatwy fach
Od lat mnie angażuje w ciemno
Wytwórni licznych wielka sieć
Bo wiedzą że pracować ze mną
To znaczy pewny sukces mieć
O
Ot choćby ten od borsalina
Bożyszcze pań alain delon
Przy nim blondyna pierś wypina
On się w uścisku łączy z nią
I nagle klops w pamięci dziurka
Słów panu delonowi brak
I ja w tę dziurkę daję nurka
I po francusku sunę tak
Monsieur (fraza po francusku improwizowana)
Alain delon
Tu dodam że się ostatecznie
Ugruntowała sława ma
Kiedy mnie zaproszono grzecznie
Abym suflował w usa
Na planie spod czarnego ronda
Z dyskretną skrą na oka dnie
Spoglądał na mnie henry fonda
Tu miał armatę a tu dwie
W głęboką się rzuciłem toń ja
Pragnąc pokazać żem nie śmieć
Musiałem rżeć za fondy konia
Kiedy foń kon koń fą
Koń fondy przestał rżeć
Nagle colt sześć razy puknął
Spadł z konia na łeb jakiś drań
I się pan fonda w roli cuknął
I tak musiałem zagrać zań
Gringo remember next time I'll kill you
Przyszło kolejne doświadczenie
Konkretne jak obuchem w łeb
Dostałem oto zaproszenie
Żeby pofrunąć hen na step
W krąg jak step długi I szeroki
Szabelki błyszczą konie rżą
Ja to lustruję jednym okiem
A drugim czytam rolę mą
A reżyser orzeł kaukazu
Nieczuły na pocisków huk
Bezbłędnie wyczuł mnie od razu
W czym bym się był wykazać mógł
I rzekł mi ech ty oczajdusza
Ruń mi ty na stepową ruń
I kiedy zatnie się katiusza
Ty z egzemplarza tego suń
No to cóż ogoń
Spasiba
Tu dodam
Zawsze kiedy wypełniałem
Kolejną z pamięciowych luk
Wzdychałem czemu są tak małe
Żebym suflować dłużej mógł
Ja sam bym zagrał kawał roli
Miast z egzemplarzem z boku tkwić
Ach nie od dziś mnie serce boli
Że los mi każe w cieniu żyć
Często z emocji drżą mi ręce
Że przyjdzie wreszcie chwila ta
Że ktoś zapomni tekstu więcej
Że ktoś mi dłużej pograć da
Aha
Raz mi przytrafił się samuraj
Zdumiewał mnie sklerozą swą
Lecz I on zapominał góra
Trzy cztery słowa
Proszę o (fraza po japońsku improwizowana)
Aż gdy mnie brała rozpacz czysta
Że się nie spełnią plany me
Przytrafił mi się raz artysta
O którym wam powiedzieć chcę
Film był nieważne mniejsza o to
Ważne że mi gdzieś z duszy dna
Głos rzekł suflerze-poligloto
To jest największa szansa twa
Odłóż egzemplarz swój powoli
I czekaj bo artysta ów
Zapomni zaraz całej roli
Nie jakichś głupich paru słów
Tu rozejrzałem się dokoła
I jąłem w stronę planu Iść
Artysta się nazywał gołas
I gram za niego aż do dziś