Znowu niepewny szlak dla dzieciaka wielka próba
Z góry chujowy start w domu na blacie wóda
W kuchni pusta lodówa a w żołądku głodówa
Matka napierdolona wtulona w jakiegoś lumpa

Śpi nagle puka do drzwi postać nieznana
Czyżby to komornik czy znowu ktoś do chlania
Dzieciak nauczony otwierać nie ma prawa
W przeciwnym wypadku czeka go sznur od żelazka

Popękana skóra sina miazga
Zwłaszcza że różnica wieku jest nie mała
Nie raz go matka lała nie raz wstydził się w szkole pokazać
Każdy nowe ciuchy on dziurawe buty

Powycierane dresy i na bani wrzuty
Stresy w klasie czuł się gorszy od reszty
Mieli z niego śmiechy szkolni koledzy jednak
Nie mieli wiedzy tego co on przeżył i tego co przeżywa

Tego że nieustannie swą walkę rozgrywa
Świństwa zamiast dzieciństwa jak to nazywasz
Jebana patologia dziecko gorszego boga
Dwunastolatek który co dnia ma na jawie koszmar

Jak podobna historia w twoim bloku się dzieje
Nie bądź obojętny na takie losu koleje
Trzeba pomóc nic nie da odwracanie się na pięcie
Być może dzięki tobie coś zmieni się na lepsze

Być może boże miej w opiece dobre dusze
Ludzi skorych do pomocy o wartości dużej
W tych czasach to wyjątki bo reszta to zwykłe tchórze
Jak strusie chowają głowę w piach tak mają w naturze

Znaczenie duże zawsze ma wielkie serce
Nie bądź obojętny na cudze nieszczęście
Na cudze tragedie gdzie horror nie komedie
I dwa cztery na dobę hardcorowe perypetie ta

Nikt nie każe być ci zaraz ojcem świętym
Widzisz cierpienie przystań nie bądź obojętny
Najgorsza postawa polski pies ogrodnika
Sam nie da nic jeszcze innych nawymyśla

Uderz się w serce wyciągnij rękę
Choćby do puszki by było rąk więcej
Każda z dłoni niesie monetę
Stań się aniołem na tle marionetek

To lasy rąk tworzą wzgórze nadziei
Powiewa sztandar łaski na cytadeli
Nie traktuj innych podle tylko dlatego
Że miałeś gorszy dzień zszarpane ego

Dla niego lub dla niej dla cierpiącego
Będziesz kimś ratującym bliźniego
To ogień co płonie żarem bezsennym
Niech pomaganie będzie stanem codziennym

Nie bądź obojętny na ludzką krzywdę
Wielu zdolnych pomóc tylko gdy to wiąże się z zyskiem
Oni widzą w tym biznes ty nie licz na pieniądze
Prawdziwi czynią to bezinteresownie

Ważna ogromnie wyciągnięta ręka
Do tych ludzi co za życia poczuli namiastkę piekła
To nie spektakl za kulisami dzieje się tragedia
Na osiedlach o pomoc woła nie jeden dzieciak

Nie odwracaj wzroku po to by wlepić go w ekran
Bo tego co wokół nie nagłaśniają media
Ulica pełna ludzi z marginesu społeczeństwa
Pokaż że ich egzystencja nie jest ci obojętna

Zrób coś aby im pomóc daj żywy dowód
Tego że nie jesteś głuchy na krzyk tych szarych bloków
Wiadomo by zdobyć się na to musisz być silny
Lecz wart jesteś tyle ile od siebie możesz dać innym