Superbia est une chanson en Polonais
Znam to z autopsji nie raz mi powtarzano
Z takim podejściem nie będzie cię szanowano
Jestem zniewieściały
Jesteś do potęgi Przebywanie z tobą doprowadza do mdłości i męki
Nie jeden czuje lęki przed tobą ze zawsze chodzisz z uniesioną głową
Innych taktujesz źle
Czy jestem sobą
Charakter taki masz i wolą bożą jest to byś takim był i żył z dozą niedoli
Przestań tak pierdolić ze mną nie jest tak źle
A powoli zmieniam się na lepsze w ciągłej pogoni za lepszym jutrem
Bo chcę żyć godnie nie za murem ozdobionym kolczastym drutem a wity łańcuchem
Okazałem skruchę pokorę i żyję duchem
Nie chciałem a chciałem jeszcze żyć lecz za karę idę do piekła
Max rozumiesz to Tylko nie kłam powiedz jak jest i że los trzymam w swych rękach
Na jakim szczeblu stoję to i wyłącznie ma męka
Do celu dążę wciąż a jestem co wymięka
I targa się na życie wewnątrz pęka
Przecież ty to zrobiłeś przecież nie żyjesz
Elegancko się powiesiłeś
A co przedtem mówiłeś
Że ten kto nie da rady jest tchórzem takim jak ty i powtórzę
Gdybyś był dobry to byłbyś na górze
I szedł do nieba Ah jak bardzo bym chciał lecz mnie tam nie ma
A jaką radość miał ten co szedł jak wrażenia
Lecz pychą żyłem skupiałem się na sobie
Choć nikim wielkim nie byłem to taką myślą żyłem i chciałem być lepszy
Wkrótce etap się zaczyna że chcesz być najlepszy
Innych traktujesz źle a ciebie to cieszy
Jesteś śmieszny pierdolisz jakbyś był najmądrzejszy
Tylko ty i twoja ksywa ta twoja maksyma te twoje mądrości
Ile w tym prawdy i wiarygodności
Sam sobie odpowiedz powoli zaczynasz jarzyć
Nie jesteś taki głupi Dowiedz się a to się wkrótce wydarzy
Ehe jeszcze mnie jakoś olśnisz Kim ty kurwa jesteś
Tobą dla twej wiadomości
Dość mi tych bzdur i twej zacnej życzliwości
Znowu łżesz bo jestem złośliwy z zazdrości
Nienawiścią karmiony zawiścią przeżarty do kości
Jestem twoim odbiciem nie mów że nie poznajesz
Chciałeś zmienić swe życie i stać lepszym się chciałeś
Nie zadbałeś o siebie
W prawdzie jutra się bałeś
Bo wyprawy nie znałeś choć podświadomie wiedziałeś że w końcu do niej dojdzie
Twój wyrok zapadnie w sądzie najwyższym wiec przed sadem mów mądrze
Sad nie jest przychylny dla takich jak ty
Wiem kiedy jest zły więc i ty staniesz się winny
Mów co chcesz nic nie wzruszy mnie
Uczę się z dnia na dzień wiem co gdzie i za ile kto gra pierwsze skrzypce
Kto przegrał bitwę kto poległ
Walcz o swoje walcz o progres ziomek
Styknie to proste znaleźć w sobie odwagę i siłę
Oddycham bo żyję żyję dla nich nie dla siebie wierzę w to co robię
Wierzę w siebie nie zmieniam świata
Zmieniam siebie a to gryzie ciebie kropka
Kolejna zwrotka
Niepoprawnie
Kolejny dzień
Optymistycznie fajnie
Wypijmy za wschodzące słońce i deszcz
Przypal stres poukładaj mes no bo bardzo łatwo znaleźć się na wyżynie
Podwójne życie czy to dzieje się naprawdę
Oddaj swe życie tak na poważnie sprzedaj duszę diabłu
Cienka linia tu gdzie przemoc i adrenalina
Mocne fatum oddaj się diabłu
Nic się już nie liczy w imię czego
Na co liczysz
Być nie mieć ja mogę mieć tego w chuj
Ja mogę wszystko byle dużo byle więcej
Czyste serce brudne ręce
To co chcesz daj mi więcej
Wole mieć bo pieniądze nie śmierdzą
Daj hajs a na pewno mi już wszystko jedno