song lyrics / Franek / Bezcen lyrics  | FRen Français

Bezcen lyrics

Performers FranekWojtasPiHAnna Iwanek

Bezcen song lyrics by Franek official

Bezcen is a song in Polish

Chcemy więcej mieć a nie cenimy nic tu
I nie patrzymy wstecz i nie piszemy listów
I nie wierzymy w sens a próbujemy żyć tu
By biec bez pomysłu szlakiem dla turystów
Łatwiej wierzyć w pieniądz ciężej jest pracować
Łatwiej się nie przejąć i niczego nie żałować
Czekać aby coś minęło zamiast coś zbudować
A tu czasem się żenią tak jak żeni się towar
Chcemy więcej nawet jak mamy już wszystko
I jawnie prawdę zamieniamy na sitcom
I wszystko ma być nagle i wszystko ma być blisko
I to może być nieważne ważne by było szybko
Winimy rodziny wrogowie u bram
Kpimy płyną godziny mamy cały ten chłam
I nic słowa nie czyny już za dobrze to znam
Finish tylko tracimy 21 gram

Życie to coś więcej niż rap

Są sprawy bezcenne są rzeczy na sprzedaż
O pierwsze nie dbasz o drugie zabiegasz
Napluj jej w twarz ona i tak Ci wybaczy
Dorzuć kilka gorzkich słów myśląc że to nic nie znaczy
Gdybyś mógł cofnąć czas nic byś nie zmieniał
Zasypiasz spokojnie bez wyrzutów sumienia
Nie patrząc w oczy dzień zaczynasz na nowo
Bierzesz ją od tyłu konflikt rozwiązujesz pokojowo
U niej pozory też grają pierwsze skrzypce
A uczucie wisi na bardzo cienkiej nitce
I jest zależne od Twojego portfela
Od stanu konta i kolejnego zera
Wydyma usta do lustra w nowej sukience
Pieprzony lampart z Afryki skończył na jej torebce
Miałem w niej siostrę a w Tobie brata
Jesteście martwi martwi dla tego świata

Za bezcen za nic a niewiele więcej
Słuchasz czy biję Ci serce bezskutecznie
To bezsens zawiłe tyle i też nie
Sprawdzasz czy czujesz i wiesz że bezskutecznie

Bo pogubić się łatwo przy takim życia pędzie
Na tej autostradzie kolejnym ostrym zakręcie
Zupełnie bez hamulców z konkretnym odejściem
Desperaci mają na cmentarzach miejsce
Chcesz spędzić życie przy śnieżnobiałej kresce
Nocne sesje niekontrolowane agresje
Czujesz presje wokoło tacy jak Ty
Po drugiej stronie drzwi komuś płyną łzy
Bogowie jednej nocy Bogowie jednej chwili
Koks wóda dziwki mieszanka styli
Super samopoczucie żebyś się nie pomylił
I tak w dyni jeden wielki rozpiździaj
Wyjdź na ulice wyłapiesz soczystego liścia
Różnie to bywa tak życie to freestyle
On dał dziesięć przykazań Ty Antychrysta
Łamiesz wszystko zamiast wykorzystać czas

Patrz

Winimy rodziny wujkowie u mam
Mężowie mnożą wyczyny w delegacji do Kamr
A te dziewczyny już mają plan szukają zmian
Na siedzenie u limuzyny jak nie tu to tam
A małolatki już nie marzą o miłości
Mają matki sąsiadki gadki co i jak kto z kim
Wpadki szmatki pall king mocny push up
Randki na których ściąga majtki zanim się wzrusza
I te panienki co traktują to lekko
Bo ich chłopak jest cienki bo ma tylko dwa netto
Lubią drogie torebki choć resztę niewysoko cenią
I choćby gwiazd były setki nie patrzą w niebo
Zniszczone nadzieje zawiedziona duma
Ja się z tego nie śmieje chociaż tego nie kumam
I wiem że tak się dzieje a jednak mimo tego
Chciałbym wiedzieć że tak nie jest i mieć coś lepszego

Za bezcen za nic a niewiele więcej
Słuchasz czy biję Ci serce bezskutecznie
To bezsens zawiłe tyle i też nie
Sprawdzasz czy czujesz i wiesz że bezskutecznie
Lyrics copyright : legal lyrics licensed by Lyricfind.
No unauthorized reproduction of lyric.

Comments for Bezcen lyrics

Name/Nickname
Comment
Copyright © 2004-2024 NET VADOR - All rights reserved. www.paroles-musique.com/eng/
Member login

Log in or create an account...

Forgot your password ?
OR
REGISTER
Select in the following order :
1| symbol to the left of the smiley
2| symbol at the top of the target
3| symbol at the top of the cross
grid grid grid
grid grid grid
grid grid grid