Chociaż kupiłem sobie Rolexa, wcale nie leci wolniej czas
Jadę mym autem w stronę śródmieścia, ale to od Ciebie chcę znak
Byli koledzy, których już nie ma
Jak mam być szczery - nawet mi nie żal

Gotowy byłem oddać z talerza - dziś dla nich nie mam nic
Nikt mnie nigdy nie poznał tak jak ty
Palę jointa i patrzę się na dym
Chciałbym zostać tu, choć na kilka dni

Ale muszę robić sos, żeby potem gonić sny
Ludzie piszą mi, jaki mam być, tak jakbym kiedykolwiek słuchał ich
Po twarzy pot mi spływa nie łzy
Ostatni rok to dla mnie jakiś cyrk

Ona dobrze wie, kiedy gryzie mnie coś
Gdy niszczy mnie stres, proszę po prostu bądź
Chcę brać to, co chcę, nie to, co da mi los
I nie przestaję biec przed siebie

Chociaż mam wiele wad, to ogień we mnie nadal się pali
Mówi ktoś, że mnie zna, ale nie moje plany
Przygasł już ostatni szlug, ty zapalone gdzieś na molo
Cichy szept, brak mi słów, lepszy brak niż jak bolą

Już to wiem - tylko Ty wiesz, jak mnie oswoić
Biegnę jak dzikie psy, choć już nic mnie nie goni, hu

Ja jej patrzę w oczy nie na dupę
Lubię błądzić i wypić trochę rudej
Znowu korki, a planowałem uciec
Bo na sercu ciąży coś i to chyba smutek

Proszę przestań gadać i daj buzi
Kocham życie, ale nienawidzę ludzi
Jak to sen, to się nie chcę z niego budzić
Jesteś taka mądra, to załóż moje buty

Sam nie wiem czasem, czego chcę
Ale dobrze wiem, czego już nie
Piję słodki napój leci jazz
Ścieram z blatu stary kurz i śnieg

Tak wiele czasu w to poszło, którego nie chcę odzyskać
Chciałem od Ciebie pomoc
Tylko w słowach, nie w cyfrach

Oczy przed siebie i już nie zerkam przez ramię
Łapię za kierę, pojechać chcę jak najdalej
Co będzie - nie wiem
Tak bardzo ciągnie w nieznane, choć nie wiem, co mi pisane
To sam rozlewam atrament

Chociaż mam wiele wad, to ogień we mnie nadal się pali
Mówi ktoś, że mnie zna, ale nie moje plany
Przygasł już ostatni szlug, ty zapalone gdzieś na molo
Cichy szept, brak mi słów, lepszy brak niż jak bolą

Już to wiem - tylko Ty wiesz, jak mnie oswoić

Biegnę jak dzikie psy, choć już nic mnie nie goni, hu