Daj sobie spokój est une chanson en Polonais
Daj sobie spokój z wielkimi zalotami
Do wódki Krystyny Antonio pseudonim biały
Sąd jest wygłodniały czeka na ofiary
A Parlament Europejski Ci nie pomoże stary
Z aniołkami obrazek dostałeś na kolędę
Później na kolędach dostawałeś w gębę
Zęby wysypane przetasowanie szczeny
Nie pomógł ochraniacz bo wypadły od fety
Szmaty nie kobiety koce nie zasłony
Zalało Ci chatę chatę po kolana wody
Uwolnisz kurwa orkę czujesz oblężenie
Koledzy od flaszki to nie przyjaciele
Zajaraj ziele na uspokojenie
Bo same psychotropy to dają już niewiele
Ciężkie podziemie umysłowa stuleja
Wszyscy poszli w pizdu została depresja
To nie konopie chłopie na chacie cuchnie prochem
Spadasz na cztery łapy i tak nie jesteś kotem
Z prochem zaślubiny z wódką są romanse
Nikt nie jest pospinany prócz sąsiadek na klatce
Chcesz być szalonym Maxem zostałeś Fafikiem
Co zerwał się ze smyczy i przerosło go życie
Popalone styki jazda niejeden by chciał tłumaczyć
Jak się żyje jak się lata obraca pośród szarańczy
Odcinam głowę od stryczka bo po co Ci pusta bania
Nie dotykam już kieliszka bo zarżnę tu policjanta
Mówisz o tym samym wersy zmienię rym tu bardzo chętnie
Jak zobaczę że się starasz daj se spokój chcesz karetkę
Nic nie wiecie nic nie wiecie
Czarna woda katatonia
Pociąg po czaszce jedzie na dupie strzela koronka
Daj se spokój weź tam nie wchodź
Daj se spokój polski Vietkong
Halucynacja Cię wita gdy schodzi z krwi tu mefedron
Ziomek ziomka babe rucha
Suka nie da pies nie weźmie
Naćpali się kurwa teściem by rano pożegnać z
Paru kumpli moich nie ma bo chemia wykręca korki
Jak na mefedronie lekarz ostre noże tak jak
Żyły poderżnęła wódka radzę znikać z tych baletów
Bo się budzi alko furiat
To nie konopie chłopie na chacie cuchnie prochem
Spadasz na cztery łapy i tak nie jesteś kotem
Z prochem zaślubiny z wódką są romanse
Nikt nie jest pospinany prócz sąsiadek na klatce
Chcesz być szalonym Maxem zostałeś Fafikiem
Co zerwał się ze smyczy i przerosło go życie
Tak to się kończy
Tym samym zaczyna
Harówka dla diabła
Kaftan lub kryminał
Wcale nie twa wina wina twej natury
Kwadratowe rzeczy wtykasz do trójkątnej dziury
Szczury gryzą breton szczury wdupią trutkę
Ty zakupisz flaszkę prżniej kupisz bułkę
Chcę zrobić Jaskółkę nie da rady pany
Polecenie ci wydały dwa niebieskie chamy
No to zawijamy na czerwony materac
W pakiecie czyszczenie portfela do zera
Gesty uprzejmości od samego rana
Zamiast dzień dobry krzyczą ci Spierdalaj
Czasem zawahania wrócić do świata żywych
Jednak za jazdami wracasz do meliny
Be żadnej spiny ja nic do ciebie nie mam
Ale poszły ci zawory i w nogach popłynie rzeka
To nie konopie chłopie na chacie cuchnie prochem
Spadasz na cztery łapy i tak nie jesteś kotem
Z prochem zaślubiny z wódką są romanse
Nikt nie jest pospinany prócz sąsiadek na klatce
Chcesz być szalonym Maxem zostałeś Fafikiem
Co zerwał się ze smyczy i przerosło go życie