Zamykam oczy a po chwili się budzę
Znów coś mnie dręczy po ulicy się włóczę
Nie dam się porwać otoczę się spokojem
Aby w życiu coś osiągnąć nie bój się ja nie utonę
Mam swoją ekipę dzięki niej mam siłę
Oni nie dali mi upaść w czasie nasileń
Podali mi rękę choć ne zawsze byłam fair
Pomogli zrozumieć mego serca szmer
Nauczyłam się jak wiele przyjaźń znaczy
Pokazali mi to ci wielcy kozacy którzy swoją głupotą zmarnowali mój czas
Teraz mam ich w dupie ich i ten cały szajs
Wierzę w siebie i wiem że to co robię wskaże mi kierunek
Opanuję tą fobię to droga jak każda ma mnie czegoś nauczyć
Ciekawe czy skorzystam Choć nie będę tu wróżyć
Bóg był łaskawy pozwolił mi żyć choć w ciężkich warunkach
Miałam z losem się bić To ciężkie takie w sumie nikt nie obiecywał
Że będzie łatwo przecież nikt tego nie ukrywał
Odnalazłam się w tym świecie wariatów żyjących pesymizmem
Nie widzących znaków Więc zastanów się jak dobrze żyć
Zrozumieć cel z rzeki wiary pić

Choćby wiele brakowało
Zawsze z podniesioną głową
Nie oglądaj się za siebie
Spójrz na to co masz przed sobą
Spokój na polu bitwy
Dziś nic złego się nie stanie
Każdy ma swoja drogę
Znajdź w dobrych ludziach oparcie
Zatrzymaj mnie
Proszę uwolnij z pośpiechu
Czas tak szybko ucieka
Klęcząc na kolanach w deszczu
Wiem że mogę być lepszy
Proszę usłysz me wołanie
Nie jesteś niewolnikiem
W świecie pozbawionych marzeń

Ile razy słyszałeś Awantury za ścianą środowisko patologi
W którym budzisz się co rano Jak skuty kajdanami robisz wszystko by się wyrwać pozostaje ci milczeć z nadzieją że jutro wygrasz
Szybko myśl i pamiętaj nie wszystkim możesz zaufać Nie chcesz kraść oszukiwać
Po cichu przez życie śmigać Wszyscy patrzą na ręce a Twoje od pracy krwawią
Wiesz że musisz być twardy choć dusza rozdziera gardło
Mija kolejny dzień a Ty dalej siedzisz w bagnie nikt nie daje nadziei wychowany
Wśród meneli Szanujesz każdy grosz bo wiesz że nie przyszedł łatwo
Boże czy czyjeś cierpienie daje ci taka radość Znowu jestem w tym miejscu
To więzienie mojej duszy idę ciemną doliną na śmierć skazują mnie głupcy
Każdy ma swoją ścieżkę piekło stworzone na ziemi
Goń za tym co jest piękne niech pieniądz Cię nie zmieni

Choćby wiele brakowało
Zawsze z podniesioną głową
Nie oglądaj się za siebie
Spójrz na to co masz przed sobą
Spokój na polu bitwy
Dziś nic złego się nie stanie
Każdy ma swoja drogę
Znajdź w dobrych ludziach oparcie
Zatrzymaj mnie
Proszę uwolnij z pośpiechu
Czas tak szybko ucieka
Klęcząc na kolanach w deszczu
Wiem że mogę być lepszy
Proszę usłysz me wołanie
Nie jesteś niewolnikiem
W świecie pozbawionych marzeń

Są takie wieczory kiedy oczy jaśniej błyszczą
Na skraju świadomości umysł stale szuka wyjścia
Wiele przebytych ran wciąż nie daję ci spać
Znów męczy taki stan lecz Ty musisz w tym trwać
Nie patrząc na innych ja podążam swoją drogą
Prosto przed siebie by pośród pychy nie utonąć
Mówię tylko o tym co mnie rusza i me serce kruszy
Być może to spowiedź bądź lek na ból mej duszy

Na ilu się zawiodłem dziś bratku ci opowiem Chodząc po bagnie wspomnień
Nie liczę że przyjdziesz do mnie ślepcy głupcy w około przeliczają mnie na drobne
Każdy ma swoją drogę po mału z każdym tygodniem Uwierz w końcu mi się uda
Dotrę tam i znajdę spokój Dziś właśnie jest mój czas na wygraną jestem gotów
Czas nie ustanie w miejscu nie czekając na destrukcję Twardym krokiem spokojnie
Idź z aniołem stróżem

Choćby wiele brakowało
Zawsze z podniesioną głową
Nie oglądaj się za siebie
Spójrz na to co masz przed sobą
Spokój na polu bitwy
Dziś nic złego się nie stanie
Każdy ma swoja drogę
Znajdź w dobrych ludziach oparcie
Zatrzymaj mnie
Proszę uwolnij z pośpiechu
Czas tak szybko ucieka
Klęcząc na kolanach w deszczu
Wiem że mogę być lepszy
Proszę usłysz me wołanie
Nie jesteś niewolnikiem
W świecie pozbawionych marzeń

Pamiętaj Nie jesteś niewolnikiem W świecie W świecie pozbawionym marzeń
Jest Ich wielu Tych Którzy gubią swoją drogę życia