Gdyby świat się nie zmienia, schemat nie powielał
pies nie denerwował kota, goiło się do wesela
sama pchała karuzela, sama robiła kariera
a Riri nie wydała Umbrella, ela ela ej
Bolało trochę mniej nadwyrężonych miejsc
i się nie kończył klej dla popękanych serc
alkohol nie darł się, wlewaj skurwielu mnie
lub ze nadejdzie dzień koszmaru i muzyka znudzi mnie.
Albo Ciebie.
sam już nie wiem, sam już nie wiem, sam już nie wiem
ale wiem że gdybym tylko mógł to dałbym Ci kawałek nieba,
Marsa, Venus, Bounty, Twixa Milkyway’a.
Trochę jodu z Helu, trochę ciepła z Peru,
co jeśli nie sprawiali byśmy sobie już problemów,
nie mam pojęcia, wiesz? nie mam pojęcia
wielka gdybanizacja rozpoczęta…
Co by było gdyby
pytamy siebie wciąż
co by było gdyby
a czy ważne to?
Co by było gdyby
pytamy siebie wciąż
co by było gdyby
gdyby
gdyby.
Co gdybym nie był z miasta w którym żyje spory smok
a zamku królów broni stromy stok i brama,
co jeśli nie robiła by się plama kiedy spadnie sok,
na ubrania gdy minuta do spotkania.
Podczas biegania byś nie sapał
po auto otruwaniu byś nie spawał
babci dziada i sąsiada nie wykończył zawał,
zimna była lawa, a dziwna sprawa okazała się całkiem normalna.
Na jaw by wyszła prawda, zdrowy był aspartam,
zgredy znały się na żartach i na drogach w tatrach,
i w końcu wyparowała woda w rzece kłamstwa,
a nie brakowało wody juz za pare lat nam.
ani farta,
ale to to tylko gdybanka.
Co by było gdyby
pytamy siebie wciąż
co by było gdyby
a czy ważne to?
Co by było gdyby
pytamy siebie wciąż
co by było gdyby
gdyby
gdyby.