Babeł is a song in Polish
Życie jak ze snu kiedy idę do roboty swej
Powie mi wielu nie masz prawdziwej roboty ej
Uczyli w domu by wylewać siódme poty
A ja wolę wypierdziu z tej całej Waszej Golgoty
Pracuj nad stylem i trzymaj chwilę bo życie krótkie
I ruszaj tyłek na czarną chwilę odkładaj dutki
Chcesz być debilem albo leniem odczujesz skutki
Będziesz wspomnieniem jak sześć lat podstawówki
Donośne brzmienie i pod ciśnieniem jak silnik Diesla
Mocne kopcenie samospalenie niepotrzebna iskra
Długie korzenie i oddalenie własny pryzmat
Gdy na tej scenie ćwierć wieku pyskiem pizgam
Muszę mieć luźną banię muszę mieć święty spokój
A to zapierdalanie chyba jest dla idiotów
Niepotrzebne gadanie niepotrzebny wór prochów
Żebym na zawołanie zawsze gotów był do lotu
Więc najlepiej ze mnie zejdź zegar zatrzymaj za pięć
Zamiast filmu kilka zdjęć zamiast spięć to lepiej skręć
Kiedy zejdziesz mi z dyni będę spokojnie kminił
Więc nie zajmuj mi linii problem znika jak Houdini
Życie jak ze snu kiedy idę do roboty swej
Powie mi wielu nie masz prawdziwej roboty ej
Uczyli w domu by wylewać siódme poty
A ja wolę wypierdziu z tej całej Waszej Golgoty
Koguciku z rana piej
Wietrze silny w żagle wiej
Baba z wozu koniom dobrze
Wciskam plej i robię tutaj pogrzeb
Robię pogrzeb swoim troskom
Będzie dobrze wiem to bo mam moc boską
Nie igram z losem a igra ze mną los
Będzie dobrze wiesz wiesz podbijam kosmos
Łapię za pysk wenę będę pisał będę Supermanem
Będę He Manem X Menem będę antygenem na chujnię
Którą widzę tu wokół mnie
Dobrze Tobie radzę lepiej Ty nie prowokuj mnie
O Panowie Panie zapraszam na zapierdalanie rymami
A one w bani będą Wam siedziały długo
Będą ryły dynię będzie grubo będą ryły dynię
Będą będą ryły ucho
Odrzucam to wszystko co mocno mi ciąży wyrzucam na zawsze kotwice
Napełniam się helem i lecę do góry po swoje bo jedno mam życie
Lecę do góry jak Jurij Gagarin widzieli mój ogień i wszyscy płakali
To złota rakieta a nie z żadnej stali bujaj się bujaj jebać Aviomarin
Beng! Tutaj werbel stopa dźwięk
Flow wokal i w tym sęk
To jest paliwo moje ja lecę po swoje
Jak Grecy na Troję
Jak Dawid Goliata ja też się nie boję
Mam szerszeni rój i wszystkie oswoję
Wszystkie oswoję pozdro bzy
Życie jak ze snu kiedy idę do roboty swej
Powie mi wielu nie masz prawdziwej roboty ej
Uczyli w domu by wylewać siódme poty
A ja wolę wypierdziu z tej całej Waszej Golgoty
Ene due rabe! Oto Rahu z Kleszczem i dAbem
Robią to jak nie robi żaden. Czy ktoś sądzi że przez przypadek
Istny crème de la crème przed obiadem
Sprawdź tę babę jak trzęsie zadem
To jak żegluga po falach z Sindbadem a nie błotna kąpiel w Baden Baden
„Nowe jutro" jak mięso z soi. Hit 8 bit retro ARKanoid
Przed występem swoje odstoisz jak na Kempie wstęp do toi toii
O tym napisze każdy tabloid. Dumping? Ktoś próbuje nas wydoić
Sampli nie ma ale coś się kroi. Mamy Grand Prix nadjeżdża bolid
Tak to widzę spuszczam przyłbicę wbijam przed szereg
Katowice dźwigam kotwicę znów ruszam w teren
Bladolice twarze w pogoni choć to nie berek
Biadolicie nawet gdy to Wasz szczęśliwy numerek
Choć wyglądam na postać nieufną wiem że to świnie prowadzą ku truflom
Tutaj od basów bębenki puchną więcej do pieca jak węgla szuflą
Przed nią ci ale powiedz funflom podziel się dobrą nowiną jak lufką
Będę liczył się z każdą złotówką zanim zacznę szastać gotówką
Życie jak ze snu kiedy idę do roboty swej
Powie mi wielu nie masz prawdziwej roboty ej
Uczyli w domu by wylewać siódme poty
A ja wolę wypierdziu z tej całej Waszej Golgoty