Gwiazdy est une chanson en Polonais
Nie byłem nigdy gwiazdą klasy koledzy mieli adidasy
Rodzicom było szkoda kasy wiesz ile trzeba na to pracy
Cztery paski w bluzie tak jeden mam w bonusie kurwa mać
Marzył mi się świat świat w którym znikną ludzie
Nie miałem super gadki do dziewczyn byłem mniej fajny od reszty
Trochę za bardzo przeciętny daleko było mi do anoreksji
Słyszałem śmiechy za sobą miałem problemy ze sobą
Myślałem przez parę lat że wyleczy te kompleksy alkohol
Nie pomogło mi to wcale Świat wokoło psułem w szale
Do spokoju z każdym dniem miałem tylko coraz dalej
Musiałem znaleźć sens zabrał mnie z tamtych miejsc dźwięk
Obudził we mnie talent i powiedział mi Leć
Zmień swoje życie na lepsze rozwiń te skrzydła na wietrze
Zostaw za sobą te szkolne korytarze kompleksy i wreszcie
Weź się w garść zrozum ile jesteś wart
Walcz o swoje szczęście nawet jak niewiele daje Ci świat
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr ale być jedną z gwiazd nie chcę
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr ale być jedną z gwiazd nie chcę
Nie szukałem drogi na szczyt szukałem jej dokądkolwiek
Ale w mig rośnie apetyt kiedy widzi się sny na horyzoncie
Kto by nie chciał dotknąć nieba czuć się przez moment jak Bóg
Wylecieć stąd jak rakieta odwrócić się spojrzeć w dół
Kiedy pędzisz w górę czujesz głównie chłód w stawach
Otacza cię mnóstwo chmur albo zimny jak lód granat
Niby tyle gwiazd wokoło wszystkie zachwycone są sobą
Tacy jak ja mogą tylko patrzyć na ich blask stojąc obok
Wszystko tu wygląda inaczej po drugiej stronie lustra
Niczego tu się nie złapiesz w rękach zostaje pustka
Czas płynie nieubłaganie kiedy czasem wracasz do domu
To o co toczysz tak walkę staję się grą pozorów
U horyzontów zdarzeń wszystko traci kontury
Ci którzy świecą najjaśniej blisko są czarnej dziury
Czasem wystarczą sekundy żebyś tam zgubił swe światło
Trudno się leci do góry ale też wrócić niełatwo
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr ale być jedną z gwiazd nie chcę
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr ale być jedną z gwiazd nie chcę
Wszystkie gwiazdy gasną niszczy je cichy kat
Giną nazwiska w dziennikach i przezwiska ze szkolnych lat
W końcu wiele spraw już nie ma sensu i nie ma znaczenia
Po dawnych kolegach z klas pozostaje ślad w klaserach
Na wyblakłych zdjęciach i tak już jest chyba ze wszystkim
Gasną te światła na scenach zapomina się teledyski
Cóż poszło i chyba już powoli łapię jak jest
Mój kosmos nie tłumaczę bracie już na MySpace
Nim to morze wkurwień i stres zmieni sztukę w komercję
Może to rzucę jak Ex hę czy to jest warte poświęceń nie wiem
Goniłem swoje szczęście i grzęzłem coraz częściej w mule
Kleiłem loop na pececie zamiast wziąć samego siebie pod lupę
Dziś czuję że budzę się przewartościowuję priorytety
Resetuję grę nie wiem kiedy wrócę tyle miejsc muszę odwiedzić
Chcę się cieszyć życiem dziecka planety wśród gwiazd
Nie wiem czy nie będzie mnie tydzień czy tu jestem ostatni raz
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr ale być jedną z gwiazd nie chcę
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr ale być jedną z gwiazd nie chcę