Jak zaczyna się układać no to zapnij pasy
Jak rodzina chce ci dawać coś to tylko rady
Po 2'16 serio myślałem że się wydarzy samo dobro
Witaj w '18 znowu przy tym samym
Moja terapeutka poszła na terapię jak
Jej opowiedziałem kto mnie kurwa tu odwiedza w snach
W głowie stałe szepty skoro balkon masz to skacz
Tylko czwarte piętro weź mi powiedz czym jest strach
Dla mnie każdy dzień to jest jebana walka jak
Nie biorę leków już to wszystko mnie przerasta za
Parę momentów muszę wypierdalać z kraju dla
Paru papierków może pod pretekstem zwiedzę świat
Nie jestem typem już od słodkich selfie dawno ej
Nie umiem życia łapać w ręce kurwa dawno ej
To życia pierwszy czy ostatni rok i nie jest łatwo
Gdzie mnie znowu rzuci to zagadka zawsze jest

Pierwszy czy ostatni zdycham dalej więdnąc
Pierwszy czy ostatni jest mi wszystko jedno
Pierwszy czy ostatni zdycham dalej lekko
Nigdy więcej benzo daj mi więcej

A ja wciąż nie wiem jak tyle znaczę dla ciebie
Skoro dla siebie jestem tak bezużyteczny
Głowa podpowiada szeptem że to nie jest moje miejsce
Nigdzie sie nie czuję dobrze sam już nie wiem czemu
Jesteśmy pojebani tak że w każdym tracku
Brzmi to troche tak jak fikcja literacka
Zobacz jak cierpie mała i nie czuje strachu
Jak zbliżam coraz bardziej nóż do gardła
Nie mów do mnie „skarbie" nie chce tej bliskości
Jestem zatruty blantem uciekam w przyjemności
Chociaż paradoksalnie nie czuje przyjemności
Nie moge patrzeć już na ciebie skoro ciągle wątpisz
Bo jakbym wiedział co mnie męczy to bym kurwa to udusił ej
Zamiast szukać jak ze świecą nadziei na sen
Ty mi coś ciągle pieprzysz a chciałaś pieprzyć sie
Zbieraj sie na takse no i zostaw mnie

Perwszy czy ostatni zdycham dalej więdnąc
Pierwszy czy ostatni jest mi wszystko jedno
Pierwszy czy ostatni zdycham dalej lekko
Nigdy więcej benzo daj mi więcej