Pięć minut do trzeciej nad ranem nie mogę zasnąć
Cierpię na bezsenność a dawno śpi już miasto
Zarzucam kurtkę wychodzę na rewiry
Odpalam szluga ta noc ciągnie się jak lichy
Z buta uderzam do najbliższego nocnego
Spotykam koleżkę w planach nie ma nic nowego
Siema siema lecę dalej tuż za rogiem psy
To co mam przy sobie kitram w kobonie I
Przemknąłem fartownie popijając mera
Z bloku obok słychać kręci się afera
Lecę dalej przeglądam kontakty
Dzwonię siema co tam nie mogę zasnąć jak ty
We dwóch zawsze raźniej podbijam pod klatkę bracie
Nabij dobrą tubę zajaramy coś na chacie
Po temacie trzeba skropić suche usta
Noc się kończy idę spać kiermana pusta

Trzecia nad ranem śpiące miasto
Kolejna noc kiedy nie mogę zasnąc
Patrzę przez okno gasną latarnię
Kolejna noc która jest tylko dla mnie
Czas dla przemyśleń czas na wspomnienia
Czas by zobaczyć jak wszystko się zmienia
Chwila zadumy chwila zwątpienia
Moment ciszy dla tych których już nie ma
Bezsenna noc psychicznie wyczerpany
W dzień odsypianie znów w łeb wzięły plany
Łapię długopis wyciągam kartkę
Znajduje bit I przelewam na nią prawdę
Multum problemów z nimi ja I cisza
Dookoła noc żadnych porad nie słychać
Czas leci dalej powoli robi się jasno
Jest w pół do szóstej czas zasnąć

Jest jeszcze tak że nie mogę spać
Nie przez proch muszę wstać kurwa mać
Wychodzę bo noc jest długa
Nie ukrywam tonę w problemów brudach
Wyjdę z tego wierzę że mi się uda
Wiem druga druga będzie długa
Moja skucha duża kolejna nocka smutna
Tak podążam
Kolejny raz w czarnych myślach się pogrążam
Gdzie idę sam nie wiem
Pomyślałem że gorzej już nie będzie
Dopiero najgorsze przyszło po utracie ojca
Czułem jakbym stracił wszystko
Gdyby nie mama oddechciałbym być blisko
Ranek nadchodzi I gasną latarnie
Idę odespać bo wyglądam marnie