Nie mogę przegrać est une chanson en Polonais
Znów jestem na językach jak te tabletki ecstasy
Tu gdzie bez ryzyka nie masz tego o czym marzysz
Wielu kumpli leży bynajmniej nie na plaży
Kto z życiem się nie zderzył niech milczy gdy mówią starzy
Ciężkie basy trzęsą furą znów ogarniam coś tu
W co mam wierzyć skoro okrada nas nawet Kościół
Z każdej dzielni zbieram hajs jak ci do puszki z WOŚPu
Czego bym nie nagrał to ci rozpierdala kwadrat gościu
To zabierze cię jak storytellingi Sokoła
Skill nieoceniony każdy wers wart ze sto koła
Jak bym nie jechał to siedzę choć MC a nie kolarz
W bani Tora Tora myślami na Bora Bora ziomal
Co drugi jak Borat kolaborant gniazdo węży
Przegrałem tyle razy że nie mogę nie zwyciężyć
Idę po swoje i nie mogę przegrać
W miejscu nie stoję po to by zwyciężać
Na bary biorę znów kolejny ciężar
A ty jak chcesz to utoń w fanaberiach
Przyszedłem w porę pochłonięty w wersach
Ty mnie nie zmienisz pozostanę ten sam
Za sobą czasy po których mam niesmak
Do ludzi którzy chcieli żebym nie wstał
Słyszę „Vin weź coś nawiń" więc jak nabity karabin wjeżdżam
To Prima Sort chłopaku czyli szkoła przeżyć ciężka
Nie oceniaj jak nie znasz to nie plejada gwiazd
One za szybko spadają ponad nimi widzisz nas
Zaczyna się mój czas więc „pas" nie mówię mordo
Nigdy nie dam sobie wmówić co muszę co nie wolno
Ważne że wolność mam i kurwa nie skute ręce
Resztę wezmę sobie sam i ciągle wkładam w to serce
Trzymam za lejce i w kolejce nie stoję
Magazynek rymów synu wersy ostre jak naboje
Przy tym stylu nie brakuje przekazu mamy aż nadto
Hip hopowy hardkor z bagażem co niesie wartość
Nie mówię „mam dość" zajawka buzuje czujesz
Gadaniem nieudaczników od dawna się nie przejmuję
Jak mnie rozumiesz dziękuję słuchaczu tyle
Nie wrócę bo nie wychodzę nie jestem tutaj na chwilę
Idę po swoje i nie mogę przegrać
W miejscu nie stoję po to by zwyciężać
Na bary biorę znów kolejny ciężar
A ty jak chcesz to utoń w fanaberiach
Przyszedłem w porę pochłonięty w wersach
Ty mnie nie zmienisz pozostanę ten sam
Za sobą czasy po których mam niesmak
Do ludzi którzy chcieli żebym nie wstał