Pora dla buntowników est une chanson en Polonais
Łamię bariery żyje by być tu wolnym atomem
Między regałem a tomem wypada tylko wczuć się w role
Pole do popisu? Rozkurw do bębnów
Zakładam chomąto na siewców fermentu
Paru chciało za szybko mieli zajawkę na betę
Za procesy tych kumpli piję nie kawkę a setę
Mam swoje ideały spróbuj mnie zakuć
Jestem nie do złamania jak Rudy na Pawiaku
Czeka Cię misja Filip dawaj tu serca więcej
Bo publika jak Einstein ma teorię na MC
To pora dla buntowników nadchodzi atak
Nie dla skrzydlatych świń co by chciały tu polatać
Paru kumpli na wyspach chociaż morze nas dzieli
To jeszcze nam zadudnią rogami Amaltei
To są nowe porządki pośród tych łaków
Niech inni robią nogi nim uciekną ze strachu
I chociaż ciągle mówią że mi porachują kości
Ja jestem jak Ned Stark bo dla wartości
Straciłem głowę mała choć dobrze to nie wróży
To tak jak Stannis wierzę w koniec burzy
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Nieludzki w swym buncie bardziej niż Scoia'tael
Przestawiam szyki zdań przez armię mych skojarzeń
To energia rebelii w której harpaganie
Zaciśnięte pięści rozum zmienił w awangardę
I presje otoczenia w presje na otoczeniu
Z wyglądu ogród Grzędowicza po wynaturzeniu
Nic mi z nieba nie spadnie niepotrzebny piorunochron
Preferuję walkę w zwarciu bo mam całe życie pod prąd
Z Polski B tworzy plan taki jak nasz chory kraj
I ten dystrykt to jedyna dziewiątka jaką na dłoni mam
Przystawiony gnat tu do skroni raz
Robię z kości grime temu bym zawiesił zamiast zbroi was
Ja w tym całą duszą pasja zabija
Czuje się jak Madame Tussaud w domu woskowych ciał
Nie mów o straconych szansach przez nie nie mogę spać
Bo mam oczy na zapałkach a w nich ogień Odyna
Przedawkowany jest lęk i wysiłek
To nie złote strzały lek w adrenalinie
Stres wszelkiej maści pot po piersi płynie
Panaceum na rany od podciętych skrzydeł i
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Nie dam się segregacji na gorszego rapera
Prawdziwy czarny protest mów mi Nelson Mandela
Mainstream daje ciała w zalewie tych gości
Radzias Filipek votum nieufności
Wpadam na teren bragga mam szczere a Ty fart pizdo
Że bardziej śmieszy mnie Twoje najeżenie jak Bart Simpson
Filip ma luz i kopie jak Bruce Lee gadane w rapach
Te słowa rozejdą się jak bułeczki Billy Graham
Z archetypu się wykształcił gladiator
Pokolenia niewolników ludzie chcą Cię na własność
Naród cierpiący nam marazm od Wesela Wyspiańskiego
Dziesiątkuje przykazania te które street dał mi w credo
Tu z myślami godzą tylko noże na gardłach
Rozwodzenie się nad sobą to najmniejszy mezalians
Tak charyzma otoczenie przekształciła w barykady
Bo gdy w wrogów wbijam w ziemię robią mi za palisady i
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas
Skaz nie brak nam na charakterze
Odkąd mainstream i podziemie mam na kłach
A ty się szykuj na rebelie
To mój ból to mój krzyk to mój czas