Feniks est une chanson en Polonais
Zaczyna się nowy dzień
Wstajesz z popiołu by żyć
Nawet gdy padasz już z nóg
Każda porażka prowadzi na szczyt
Wiesz ile jesteś sam wart bo pokonałeś swe łzy
Inaczej już widzisz ten świat
Inaczej już widzisz to brat
Jak mam tobie dać coś
Kiedy mieli problem to stałeś na baczność
Ale za mną nie przede mną
Bo nie byłeś za mną
Więc się kurwa nie proś o względy psie
Wiem że też chciałbyś dziś trochę tej pęgi mieć
Z tego co kochasz się nie martw chłopak
Wystaw se swoją pannę na odlotach
Ja nie chce już słyszeć że mordo propsy
Bo chyba coś was tu przerosło chłopcy
Ty zbierasz te drobne do wódy
Ja szampana se wyleję na buty
Daj mi jeszcze chwilę na dobre ruchy
Skarbie możesz szukać już pościelówy
I do mnie chodź
I nie pytaj więcej czy cie mogę wziąć
Dla mnie to życie nie tylko zabawą jest
Ciężką pracą też by wasze wiadro łez
Wylewam alko jest
Bo czekam na kolej swoją i na moment olśnienia
Już nie chce ratunku w używkach
Nic więcej na tym nie uzyskam
Beteo Bandura i crackhouse
Wydziaraj sobie na cyckach
Odradzam się jak Feniks ale każdej dupie
Zaczyna się nowy dzień
Wstajesz z popiołu by żyć
Nawet gdy padasz już z nóg
Każda porażka prowadzi na szczyt
Wiesz ile jesteś sam wart bo pokonałeś swe łzy
Inaczej już widzisz ten świat
Inaczej już widzisz to brat
Chcieli mnie znokautować
A sami przegrali by walkę z cieniem
Pytali gdzie jestem
Ze wstydu się chyba zapadł pod ziemię
Nadeszło zwątpienie
Choć nigdy moją cechą nie była słabość
Zapadłbym się
Ziemię by w spokoju ułożyć życie z ukochaną
Stoję jednak zapuściłem korzenie
Twoja laska pęka jak gałąź
Solidny fundament nie siano
Dziś wraca co mi zabrano Karma
Żadną monetą nie kupisz szacunku
Na czarnym rynku możesz kupić ziomków
Sorry nie biorę towaru z eksportu
Swój twardy charakter wyniosłem ze sportu
Umiem powiedzieć tobie prawdę w oczy
O tym że nie masz zdrowego rozsądku
Bracie będę przy tobie
Dopóki nie będzie wszystko w porządku
Yeah wiesz że wstaje z popiołu tu jeszcze
Wspomnienia przynoszą mi dreszcze
Usłyszysz o mnie ziom jeszcze
Ratatatata to crackhouse
Czysta esencja zajawka
Leci to z miasta do miasta
Ty czujesz emocje i sprawdzasz
Bo w ręcach mnie trzyma ta pasja
A wściekłość się uwalniam jak Amstaff
Choć mogłem się spalić jak kartka
To wstaję z popiołu i jazda Feniks
Zaczyna się nowy dzień
Wstajesz z popiołu by żyć
Nawet gdy padasz już z nóg
Każda porażka prowadzi na szczyt
Wiesz ile jesteś sam wart bo pokonałeś swe łzy
Inaczej już widzisz ten świat
Inaczej już widzisz to brat
Zaczyna się nowy dzień
Wstajesz z popiołu by żyć
Nawet gdy padasz już z nóg
Każda porażka prowadzi na szczyt
Wiesz ile jesteś sam wart bo pokonałeś swe łzy
Inaczej już widzisz ten świat
Inaczej już widzisz to brat