Melancholie est une chanson en Polonais
Podnoszę morale lewituje w chmurach
Trzeźwym okiem chcę patrzeć ale kiedy mogę odfruwam
Na zielonym dywanie lecę wierzę że się uda
Bo to nie cuda tworzą wiarę ale wiara czyni cuda
Brachu potasuj te karty grajmy bez strachu o wszystko
I nie pakuj mi prawdy że nie starczy nam hajsu na piwko
Jestem blisko prawdy że każdy dziś ma to co chciał
A ma przyszłość ciągle jest w mojej głowie błogostan
Pokonany smok po warkoczu wspiąłem się na wieżę
Bo szukałem miłości wciąż co da mi przebaczenie
I sorry że nie będę mówił już o tym tak często jak dawniej
Ale znalazłem ją w końcu już ci powiem co znaczy dla mnie
Szczerze nie chce mi się wracać na ziemię kiedy jestem tu
To jak kupić cadillaca ale jeździć polonezem znów
Bez jaj to nie po to szukam siebie by wzrokiem błądzić tu
Ten świat to kolo z zezem musisz patrzeć między oczy mu
Miedzy skrajnościami widzę siebie i tam szukam raju równowagi
Cały czas tu jeżdżę brat na manualu
Dziś podleję melancholie
I niech kwitną blaskiem w oknie
I niech patrzą jak ja rosnę
Niech się śmieją gdy się potknę
Podleję melancholie
Będę z nimi patrzył w okno
I się śmiał z nimi z siebie
Obserwując dorosłość za oknem
I mogą mówić swoje bla bla bla jak zawsze
Znasz mnie nie słucham rad rad rad mam własne zdanie
I plany by każdą porażkę przekuwać na brak ich następstw
To na blat to ma sens
I mogę zdobyć cokolwiek i uprzytomnić ci człowiek
Że tylko w tobie odpowiedź na to jak to zrobić
Niewiarygodne to policz ilu na kartach historii
Przegrało walkę lecz wygrało wojnę
A oni dalej będą pierdolić co powinienem
Wiem daruj sobie z teorii mogę mieć ndst liczy się cel
I pomysł pasja nie ma ceny pomyśl do dziś spłacam raty za litery
Zdrowie może to docenisz w drodze na Mount Everest
I never less podziemi najgorszych miejsc i po sam kres idę
I bierz życie jakim jest powoli i nie licz na fory
Dziś podlejmy melancholie wszystko da się nadrobić
Dziś podleję melancholie
I niech kwitną blaskiem w oknie
I niech patrzą jak ja rosnę
Niech się śmieją gdy się potknę
Podleję melancholie
Będę z nimi patrzył w okno
I się śmiał z nimi z siebie
Obserwując dorosłość za oknem
Jestem wylewnym typem i życie zdarza mi się wylać
Jak czarę goryczy prędzej niż wódeczkę na imieninach
Ale nie przeżywam mój rap przeżyje nas i tak
To ciężki stuff a nie sratata sycąca jak tic tac
Moja przyszłość jest czarna jak Iran znaczy ropa na niej
A i tak jakaś słabości chwila znów mnie zwali
To zamulanie japy to sztuka narodu tutaj
I wylewane pomyje na nich dla nich to odczucia
Chcesz mnie szukać chowam się w odmętach łóżka
Jak nie seks co uzależnia to depresja zabójca co wkurwia
Na dwóch burtach stawiam suburbia i centrum
Jedno i drugie chujnia ale wciąż lepsze niż Facebook
Z konkretów na zamułe co trują dupę jak wąglik
Znam kąty które pomogą mi być przytomnym
To kąty zbyt ostre na status quo czy opcje off
Robię rapy wciąż robię raport co
Dziś podleję melancholie
I niech kwitną blaskiem w oknie
I niech patrzą jak ja rosnę
Niech się śmieją gdy się potknę
Podleję melancholie
Będę z nimi patrzył w okno
I się śmiał z nimi z siebie
Obserwując dorosłość za oknem