Światełko w tunelu is a song in Polish
Brudne naczynia się pierzą
W zlewie pokryte nicią pajęczą
Nudne manewry życia mnie męczą
Smutny świat z czarną tęczą
Potrafi wypchnąć mnie do kąta
W którym od dawna nikt nie sprzątał
Czasami snuje jak podwodna sonda
Stop
Za dobrze to nie wygląda
Nie mam pracy perspektyw i chęci
Wstydzę się ludzi są wiecznie zajęci
Codziennie budzi mnie odgłos gołębi
Krzyk akonta z najgłębszych głębin
Chrząkam się nie mam na rachunki
Miotam się przez takie warunki
Czuję że suche chleba skórki
Złożę w ofierze do świętej figurki
Boże pomóż mi proszę
Ty w beznadziei a ostatni proszę
Wydam na biednych bo jest nas wielu
Czekam na swoje światło w tunelu
Czekam aż się coś zmieni
Żyję w strefie ziemi
Pragnę ujrzeć w tunelu światło
Ale nie jest łatwo
Ale nie jest łatwo
Czekam na ten wiatr przemian
Na razie ich wcale nie dostrzegam
Życie jest ciągłą zagadką
Ale nie jest łatwo
Ale nie jest łatwo
Cześć na imię mam marazm
I chcę przedstawić wam swój paraliż
Kiedy zapał potulnie jak baran śpi
Jak gwiżdżę na wszystko fi fara fi
Bezwład bez reguł tryska złe znów
Atmosfera od optymizmu
Chyba padłem ofiarą spisku
Towarzystwa zgniłych ogryzków
Wielkie mam w sobie pokłady
Z miejsca nie ruszy mnie nawet trotyl
Siódme poty zmieszane z kurzem
Mentalnie dawno na emeryturze
Przesypany gruzem leżę w pościeli
Chyba chcę uciec z tej psychodelii
Z resztką nadziei patrzę w tuneli
I chyba znów z tego wyjdzie zawartość jelit
Czekam aż się coś zmieni
Żyję w strefie ziemi
Pragnę ujrzeć w tunelu światło
Ale nie jest łatwo
Ale nie jest łatwo
Czekam na ten wiatr przemian
Na razie ich wcale nie dostrzegam
Życie jest ciągłą zagadką
Ale nie jest łatwo
Ale nie jest łatwo
Zaduch nie otwieram okien
Na środku pokoju zapłonie ogień
Na dół biegnę w samych kapciach
Żeby powstrzymać w głowie zwarcia
Trudno wytrzymać taki impas
Straszne pomysły w głowie w ten czas
Mój dom jak dzienny cmentarz
Po którym zombie tylko się pałęta
Moi znajomi do mnie nie dzwonią
Rzadko telefon dotykam dłonią
Normalni ludzie od takich stronią
Są nietykalni sam mgły zasłonią
A ja banalny nie mam już żadnych pociech
Cierpię na chroniczne bezrobocie
Jak muzealny w domu eksponat
Stoję w bezruchu w niemocy szponach
Kroję skalpelem nieżywą muchę
Z nudów też badam żyjątko kruche
Moi szanse są równe zeru
Ale wciąż czekam na światło w tunelu
Czekam aż się coś zmieni
Żyję w strefie ziemi
Pragnę ujrzeć w tunelu światło
Ale nie jest łatwo
Ale nie jest łatwo
Czekam na ten wiatr przemian
Na razie ich wcale nie dostrzegam
Życie jest ciągłą zagadką
Ale nie jest łatwo
Ale nie jest łatwo