Mam napięte struny głosowe i napięty grafik
Spod kocela wiem jak dobrze jak na bębny trafić
Jak bęben chłód parafil chuja nie lepiej
I znów debet. Kurwa no ale coż ide przed siebie
Chodź nie wiem dokąd ważne by lecieć wysoko
Chodź nie wiem po co brak celu celem jest spoko
Przynajmniej szczerym a nie że kurwa tak wypada
Rodzina praca dom dom rodzina praca
Wraca styrany po dwunastce po 12
Wypłata styka na chate szlugi i żarcie
Mijają lata ludzie chcieliby żyć jak w „na wspólnej"
Lecz zamiast pani marii mają społeczną kurwe
Wodnie chłopaki torbe gaci nie budmax
Okropne ele witają polskie podwórka
Ja i moja spółka wciąż gramy na osiedlach
Gdzie łatwo przegrać lecz nie ma ten co w ogóle nie gra

To nie jest tak że nie było nas dwóch
Kolejny etap rozwoju i decyzji
Teraz nawijam ci że rap puszczam w miasto

Nie chcę skończyć kurwa w celi
Chociaż niektórzy chcieliby widzieć mnie
Jak skutego z domu zabierają psy
Biorę się za rap stawiam na płyty i dobrą jakość
Wiem o jaką stawke gram
Wiem że tu nie będzie łatwo
Goń crack zachłyśnij się szybką forsą
Albo zrób napad na bank twoje życie twój horror
Undergrand pierwsze płytypierwsza sprzedaż pierwsze opijanie
I wczorajsze sny zmieniły się już w cele dla mnie
Wychodze na boisko jestem bez ochrony bez kuloodpornych kamizelek
Ja i moje ziomy
Słowo dałem moc trzymaj dystans utrzymaj się naszej strony
Wciąż w pogoni jak Małolat/Ajron
Stawiam kroki tu gdzie przestępstwem jest większy hajs ziom
Gdzie nadzieja w lepsze umiera z blantem i wódką
Przetrzyj oczy zanim będzie za późno
Tu codzienność cię zabije nim włożysz pętle na szyje

To nie jest tak że nie było nas dwóch
Kolejny etap rozwoju i decyzji
Teraz nawijam ci że rap puszczam w miasto

Nie wychowała mnie ulica ale wiem gdzie jest boisko
Wsparcie w rodzicach i to przynajmniej autentyczność
I chyba nie uda mi się upaść tak na prawde nisko
By spędzać całe noce w klubach cały czas o farcie myśląc
Propsy łapie ciągle tylko bronxy w łapie
Zdobędę to co tylko kurwa można zdobyć w rapie
Wiem że potrafię i powiększam wasze dyskografie yo
I dostane za to wszystko papier kiedyś
Muszę w to wierzyć bo przecież życie nie jest tylko
Po to kurwa żeby móc je przeżyć i co wtedy
Nasz bóg już nie dożył takiej chwili
Trudno się do błedu przyznać
Przecież kurwa znacznie łatwiej winić kogoś
Ty bądź sobą zawsze sobą
Życia nie zmienisz nigdy kiedy tylko staniesz obok
I daje słowo tu nie wystarczy już sam talent
Tu musisz walczyć zdobyć to tak jak planowałeś ziom

To nie jest tak że nie było nas dwóch
Kolejny etap rozwoju i decyzji
Teraz nawijam ci że rap puszczam w miasto