Jesień is a song in Polish
Znowu mnie dopadła
Znowu mnie dopadła gdy minął wrzesień
Ukochana aura, wiem co przyniesie
To nie zabawkowe auta, mam życie w stresie
Ta zółta barwa, wypatruje uniesień
Znowu przyjdzie jesień, jesień
Ambicje nie są jak liście i nie lecą na bruk
Krople deszczu w szarym niebie, niebie
To dotyka jak buch po gorącym lecie
Znowu jesień, ale nie chce mi się mieszać w błoto
A listopadowy liść opadł, piszę list na blokach
Pachniesz jak ten pierwszy dzień jesieni, dzień jesieni
Przeniesieni do przestrzeni, tej czerni i bieli
Ziomek żali się, że bagno, i że chce to zmienić
No a słońca tu nie widział dawno, tak jak naszych źrenic, źrenic
Więc uzależnienie to już moje mienie
Więc uzależ menie menie
Od tych uzależnień w tle, co ryja beret jak cienie, cienie
Esskeetit, esskeetit, woh
Temperatura znów zaczyna spadać, a topnieją we mnie pokłady agresji
Zaczynam się zastanawiać się czy zmieniam się, czy to po prostu kolejny październik
Mija mi kolejny rok, odhaczam następny z dwudziestym pierwszym
Nie wiem czy dobry, na pewno lepszy niż poprzedni
Nie patrzę co mi w gwiazdach dali, nic co mam mi nie spadło z drzewa
Życie chciało jak Laila Ali mnie brać na sparing, ale łatwo nie dam
Nie wierz w to co ci tam nasrali, że przyszłość wyczytano z nieba
Nic nie zapisali, wszystko w twoich rękach, więc zaśpiewaj
Znowu mnie dopadła gdy minął wrzesień
Ukochana aura, wiem co przyniesie
To nie zabawkowe auta, mam życie w stresie
Ta żółta barwa, wypatruje uniesień
Znowu przyjdzie jesień, jesień
Ambicje nie są jak liście i nie lecą na bruk
Krople deszczu w szarym niebie, niebie
To dotyka jak buch po gorącym lecie
Przekwitły żółte kwiaty, dzisiaj się zaczyna jesień
Brzegi VV, żółte śniady, sam dziś naczynania niesie na
Jesień, jesień!
Listki spadają z drzew, popłakują smutnie lato
List mi spadł na ton, ja znalazłem swoje pasmo
Co się ze mną stało?
Każdy jeden z moich ludzi postawił na swoim
Miałem trochę więcej szczęścia i mnie czas nie goni
Zostawiłem czek na zaufanie i się skończył jak
Rozmowy, których mam już post - dosyć
Slow mo mi wykończyło apostrofy
Świstoklik, z drugiej strony wiecznej nocy
Stop, zwolnij, wpadłem tu tylko po jointy
Znowu mnie dopadła gdy minął wrzesień
Ukochana aura, wiem co przyniesie
To nie zabawkowe auta, mam życie w stresie
Ta żółta barwa, wypatruje uniesień
Znowu przyjdzie jesień, jesień
Ambicje nie są jak liście i nie lecą na bruk
Krople deszczu w szarym niebie, niebie
To dotyka jak buch po gorącym lecie