song lyrics / Papis / Dotyk śmierci lyrics  | FRen Français

Dotyk śmierci lyrics

Performers PapisSowoPPZMarcinek 3zDyniek

Dotyk śmierci song lyrics by Papis official

Dotyk śmierci is a song in Polish

Dzisiaj na dzielnicy usłyszałem złą nowinę
Młody chłopak na melinie przedawkował heroinę
Chce pisać o życiu nie o śmierci i jej żniwie
Bo ja kocham swoje życie choćby było nieszczęśliwe
My nie mamy grozy jaką kryję Trzeci Świat
Tam mało które dziecko dożywa pięciu lat
Tu pieniądz to narkotyk co dobrobyt Twój określa
I nikt raczej tu nie wątpi że to cały jego wszechświat
Ma ojczyzna jest po przejściach nie dopilnowała dziecka
I skazała na upadek w momencie poczęcia
Nie zmieniam podejścia i jak zawsze piszę z serca
Choć codzienność degraduje go tylko do roli mięśnia
O Twym całym życiu czasem waży jeden moment
Parzy lodowatym chłodem gdy Cię mija o nanometr
Doświadczysz tragedii zrozumiesz zrażony gromem
Najbliższą sercu osobę docenia się potem

Był jak swa mamuśka sam nie zjadł komuś dał
Nie spał do późna wrażliwy na niedolę
Chciał się wyhuśtać lecz w porę zerwał się sznur wraz z żyrandolem
Inny prawie poległ
Nieraz ledwo stojąc na tych baletach licznych
Nagle trafił na OIOM i to w stanie krytycznym
Kiedy przepił ceratę za ten wyskok
Otarł się o bliską śmierć wypadek ślisko gdzieś indziej
Ktoś o włos nie pożegnał się z życiem
Miał pecha trafił wprost na czołowy z TIRem
Trwało to tylko chwilę przyjechał ambulans
Lekarz nie dał mu szans żyje gdzieś wśród nas
Nieraz okrutna bywa ta losu karta
Zażarta walka farta wariat miał
Choć garda w górze znów szedł nóż w użytek
Poszedł w róg lecz uszedł cało

Ilu zdąży skończyć
Gdy na krawędzi los gorszy toczy
Wkońcu śmierć wprost spojrzy w oczy
Po czym ciężar troskim

Ilu zdąży skończyć
Gdy na krawędzi los gorszy toczy
Wkońcu śmierć wprost spojrzy w oczy
Po czym ciężar troskim

Rozwoził placki w zastępstwie za koleżkę
Taka sobie fucha ale przyzna mu się becel
Spokojny był dzień nie wpadało dużo zleceń
Nagle dzwoni telefon bierze skuter i jedzie
Tymczasem gdzieś po drugiej stronie miasta
Typ się jara bo nadarzyła się szansa
Przedstawiciel handlowy szybko wybija się z biura
Na parkingu czeka jego służbowa fura
Kozacki kontrakt nie może dać ciała
To szansa na awans mknie ile fabryka dała
I drogi się przecięły na jednym ze skrzyżowań
Gdy samochód jebnął w skuter bo nie zdążył wyhamować
Słychać było tylko huk cała ulica zamiera
Na ulicy leży trup i fragmenty skutera
Nagle to cud dostawca pizzy wstaje
Poczuł dotyk śmierci dziś nagrywa ten kawałek

Miałem tą nieprzyjemność już w życiu razy kilka
Gdy śmierć jest blisko czujesz jak Cię dotyka
I zdajesz sobie sprawę jak łatwo stracić można
Życie w chwilę krótką jak buch papierosa
Gdy byłem młody nie myślałem że mi będzie dane
Oglądać sceny jak z filmów powyjmowane
A nie cofa się zegarek więc trzeba być ostrożnym
A złe decyzje wracają skutkiem ubocznym
Gdy śmierć po Ciebie przyjdzie nie ma że boli
Jedyne co zostało Ci to tylko się modlić
Widziałem śmierć człowieka w sali szpitala
Cały jej spektakl od śniadania po zawał
Dusił mi się na rękach mój jedyny rodzony
Wyrwałem z jej objęcia go już z drugiej strony
Sam już byłem jedną nogą ponoć w grobie
Gdy w chorobie śmierć ostrzyła na mnie kosę

Ilu zdąży skończyć
Gdy na krawędzi los gorszy toczy
Wkońcu śmierć wprost spojrzy w oczy
Po czym ciężar troskim

Ilu zdąży skończyć
Gdy na krawędzi los gorszy toczy
Wkońcu śmierć wprost spojrzy w oczy
Po czym ciężar troskim

Przechodząc widzisz światło odchodząc widzisz światło
I ono ciągle świeci byś przeszedł przez labirynt
Nikt nigdy nie obiecał że w życiu będzie łatwo
Że los nam zada karę adekwatną do winy
To nie fotosynteza bo jesteśmy z kamienia
I cokolwiek byś zrobił to światło jest w pobliżu
Masz swoją rolę w świecie bólu i cierpienia
Żeby zbudować pomnik tak trwały jak ze spiżu
Być ślepym na to światło jest domeną szaleńców
I wszyscy zaczynają wiele lepiej niż kończą
Co biorą życie garścią nie trawią małych kęsów
A szacunek do niego archaiczną emocją
Proste nie jest wcale wilkiem być wśród owiec
Lecz proste jest bezmyślnie zajebać się przez prochy
A trudniej jest pomyśleć i zadbać o zdrowie
I wielu młodych ludzi ginie z własnej głupoty

Posłuchaj mnie uważnie teraz co Ci powiem
Śmierć może czekać na nas za następnym rogiem
Mogą Cię możesz też wyłapać nożem
Możesz mieć wypadek albo problemy ze zdrowiem
Wszędzie wieje smrodem władzy i pieniądza
Na którego rządza jest wpajana nam od małolata
Masowe mordowania ludzi Trzeciego Świata
Powiedz jaka szmata tym wszystkim operuje
Podkręcają wojny broń jest sprzedawana
A jakże na dwa fronty wyobraź tylko sobie
Że tam giną małe dzieci nie ludzi a śmieci
Bo dotyka syf nie tylko ludzi złych
Każdy kogoś stracił lecz braci się nie traci
W pamięci pozostaną należnych o to
Też nigdy nie trać ducha za przeszłość jebnij bucha
I do przodu ruszaj ważna każda jest minuta
Staraj się być lepszym ciesz się dniem dzisiejszym
Bo droga życia trudna
Można przeżyć setkę i też nie doczekać jutra
Lyrics copyright : legal lyrics licensed by Lyricfind.
No unauthorized reproduction of lyric.

Comments for Dotyk śmierci lyrics

Name/Nickname
Comment
Copyright © 2004-2024 NET VADOR - All rights reserved. www.paroles-musique.com/eng/
Member login

Log in or create an account...

Forgot your password ?
OR
REGISTER
Select in the following order :
1| symbol at the top of the target
2| symbol to the right of the suitcase
3| symbol at the bottom of the television
grid grid grid
grid grid grid
grid grid grid