To nie koniec świata is a song in Polish
Mimo ludzkiej niechęci nadal przejawiam aktywność
To strach przed oceną niszczy Twoją kreatwyność
Czasem wchodzę i czytam Tylko regres i komercja
Wolę regres artystyczny od regresu społeczeństwa
Czuję wdzięczność za nowe zycie za piękno świata
Za miłość ludzi wsparcie brata bez kata
Chcieli bym zszedł bo spędzam gnidom sen z powiek
Choć obecnie ze mnie niespotykanie spokojny człowiek
Witam w krainie absurdu młodzi chcą dziś zbyt wiele
Po co być piekarzem jak mozesz zostać dilerem
Ulice uznał za matkę będąc brudnym bękartem
Ojca nie zna do szkoły w kratkę przyszli łatkę
Uliczny fighter i bez wątpienia psychol
Spróbuj okazać empatię nawet najgorszym typom
I tak bezustannie mkniesz po koleinach losu
Życie samo podpowie jak masz znaleźć na nie sposób
Znam upiornie trzeźwy świt wiem że słaniasz się po wczoraj
Z własną głową pod pachą byle do wieczora byle do wieczora
Podnieś się i walcz chociaż to nie takie proste
Bo za rogiem znów czeka Cię kolejny cios
Zmieniaj w sobie świat kochaj chwile te najprostsze
Nie obiecał nikt że tak łatwo będzie nam
Linijki same się kleją gdy otwieram serducho
Po prostu słucham tej pętli tak trenuję na sucho
Kiedyś o suchym ryju i siedem tłustych lat było
Dziś to umiar szacunek plus zaufanie i miłość
Dramatem było tak spieprzyć kilka lat swego życia
Dramatem były zapicia na nieświadomce zazwyczaj
Ryczałt na barze nie daje zysku a straty
Liczone w latach upadki i wzloty co nie mam racji
Kumasz szmer irytacji bo temat niewygodny
Bo jestem jak ciuch z lumpeksu pośród tych krzyków mody
Rządzi Rap and Roll nie mogę was za to winić
Że większość raperów rzuca swe nałogi jak Wini
Nie Persona Non Grata na tych rewirach jak kiedyś
Choć po swojej robocie zwijam mandżur niestety
Bo nie mam pragnień jak wtedy gdy co rusz weekend śmierci
Panny proch i koleżki klimat ciężki wiem to kręci
Podnieś się i walcz chociaż to nie takie proste
Bo za rogiem znów czeka Cię kolejny cios
Zmieniaj w sobie świat kochaj chwile te najprostsze
Nie obiecał nikt że tak łatwo będzie nam
Pamiętasz stare czasy szeptałeś że jestem zerem
Bo co wieczór szampan w otoczeniu striptizerek
Bandziory prostytutki i cały ten element
Różne miastowe typy którzy dla psiarni celem
Luzak rozpaczliwie szukał Suzan a częśniej guza
Nocny klub czarna muza i czas by się odurzać
Nie ma co się wkurzać jeśli nie jesteś w temacie
Kwestią czasu jest to że się zatracisz bracie
Mam receptę na szczęście choć mówią że takiej nie ma
Unikaj głodu zmęczenia gniewu osamotnienia
Czego jeszcze Ci trzeba żebyś zaznał spokoju
To Ty sam decydujesz o swoim szczęściu ziomuś
Odpuść sobie ludzi na ktorych nie możesz liczyć
Unikasz rozczarowań pozornie zostając z niczym
Koleś z tyłu znów mu życzył i zapadł się pod ziemię
On nie jest Ciebie wart nigdy nie był przyjacielem
Zejdź na ziemię człowiek wszystko ma swoją cenę
To nie koniec świata gdy ktoś wykorzystał Ciebie
To nie koniec świata nawet gdy zaliczasz glebę
To nie koniec świata podnieś się zmień siebie
Podnieś się i walcz chociaż to nie takie proste
Bo za rogiem znów czeka Cię kolejny cios
Zmieniaj w sobie świat kochaj chwile te najprostsze
Nie obiecał nikt że tak łatwo będzie nam