Zmiany is a song in Polish
To miasto się zmieniło nie jest takie jak przedtem
Kiedyś zakłady w wastach robiły bawełnę
Dziś są zniszczone jak Bagdad i sprzedają tam meble
Na pewno ziomek wiesz gdzie jest teatr lalek
To za magdalenkę chodziłem na wagary
To było dużo wcześniej jeszcze zanim
Powstały te galerie z kinami i kręglami
Mówię o czasach zanim spisałem pierwszą zwrotkę
Transakcję kadridżami graliśmy w złotą piątkę
Mogłem całymi dniami z bratem przechodzić „Contre"
Piłka pod oknem w ogródku sąsiadki
Która wciąż darła mordę że depczemy jej kwiatki
Nasze matki znosiły to jakimi jesteśmy
Ojcowie nie pili i nie mieli depresji
I nasze pięści rzadziej wchodziły w ruch
Gdy z powodu agresji już brakowało słów
A dziś dziś kilka stów potrafi zburzyć przyjaźnie
Których Bóg nawet nie miał prawa ruszyć
Mieliśmy wyjść na ludzi a już nimi jesteśmy
Odkąd umiemy brudy swoje i świata dzierżyć
Nie mam pretensji o to jak mnie postrzegasz
Nie jestem lepszy żeby oceniać
Czas jest bezwzględny czas to nadzieja
Na której zjadłem zęby kiedy ten świat mnie zmieniał
Tu idę przez centrum i chociaż to nie Paryż
To mijam cudzoziemców i ciapatych z wymiany
Dwa szkolne autokary dzieci z Janowa
Po to tu przyjechały by zobaczyć MC'Donald
Nieliczni w domach trzy czwarte w Tyrze
Chciałbym być ponad a sam w to idę
Czy się wyliże już tego nie wiem
Nie dla mnie życie o samym chlebie
Też mógłbym siedzieć i czekać na jałmużnę
Aż ktoś mi wrzuci becel w pudełko po jogurcie
To bywa trudne patrząc będąc świadomym
Jak staczają się ludzi którzy stali na swoim
Wczoraj znajomi a dzisiaj hieny
To czas uczy nas mnożyć naliczać i dzielić
Matematykę ziemi znam lecz nie znam wzoru
Na życie pełne barw i odcieni koloru
A dziś dziś kilka stów potrafi zburzyć przyjaźnie
Których Bóg nawet nie miał prawa ruszyć
Mieliśmy wyjść na ludzi a już nimi jesteśmy
Odkąd umiemy brudy swoje i świata dzierżyć
Nie mam pretensji o to jak mnie postrzegasz
Nie jestem lepszy żeby oceniać
Czas jest bezwzględny czas to nadzieja
Na której zjadłem zęby kiedy ten świat mnie zmieniał