Wysypisko Zużytych Łez is a song in Polish
Pędzimy szybko na wysypisko zużytych łez jest blisko
Daj rękę mi no bo będzie Ci samemu ciężko znieść to wszystko
Nie wiem czy rozumiesz świat naprawdę wierzę w sny mówisz „to odważne"
Jeden z nich właśnie masz więc korzystaj póki masz szansę
Mówią na mnie stróż wysypiska bo duży kluczy pęk ściskam
W rękach giwera mierzę w złodzieja pęk życie zabieram
Zabijam ludzi którzy kradną łzy ich sztuczne emocje i sztuczny byt
Oni defakto są i defakto ich nie ma i nie wiem jak to wytłumaczę ci
Żywe trupy takie gówno w skórze i tylko łzy tu kradną cudze
Kradną uśmiechy i kradną smutek bo nie potrafią żyć na stówę
W naszych snach to szpetne są widzę wszędzie to dlatego w ręce broń
Wybieram lepsze zło nie mogę oddać łez i pieprzę to bo to tylko sen
Zazwyczaj trudno je odróżnić dla wielu to tylko krople
Żadna z nich nie jest taka sama jak inne znam je aż za dobrze są niewinne
Sortuję je według emocji w których powstały
Chodź pokażę Ci gabloty mam je w szklanej sali
Mienią się kolorem stali egoistów parzą jak ognie
Ludzie wylewają je często a najszczersze trafiają do mnie
Te fałszywe kładę jak ofiary bo wiem co będzie dla nich karą
Na asfalt rozgrzany słońcem gdzie wysychają
Te wyśmiane przez resztę leżą martwo w drewnianych skrzyniach
Zrodzone ze wstydu do dzisiaj nie chcą by ktoś je widział
Są pełne pokory a wylane najszlachetniej
Jeśli wstyd Ci za to co zrobiłeś to jeszcze masz serce tam głębiej
Zrzucam garściami tuziny bezużytecznych kropli ze śmiechu
Mylonych z tymi z radości prawdzie na przekór
Niegroźnych łez nieludzkich lęków mam wiele pełnych strachu
Bo XX wiek wypełnił mi na stałe ten zasób
Ja jestem selekcjonerem poznaję po oczach
I gardzę tymi którzy płaczą tutaj tylko na pokaz
Żadna z łez nie jest taka sama jak inne znam je aż za dobrze
Zwykle trudno je odróżnić dla wielu to tylko krople
Znowu śniadanie je w aucie no bo nie je w domu
Jego praca nie życzyłbym jej nikomu
Bezsenność wraca choć pije na wieczór
W sumie nie ma domu mieszka w starym jelczu
Naczepa od Stara ale nie jest za stara
Żeby przewieść te łzy prosi o nie sama
On nie ma zmiennika nikt nie dał rady
Od dawna pracuje sam tam na dwie zmiany
Jego życie to bezsens nie ma w nim miłości
Ludzie wynoszą łzy daje znak przez głośnik
Może byłeś i ty jak wjeżdżał na chodnik
Witają go bo chcą by je zabrał od nich
Jego twarz zniszczona nie wyznaje uczuć
Wychodzi ładuje szuka i pcha aż do skutku
Wiem że nawet nie sprawdza przelewu na konto
Nie rozmawia z nikim a słucha radia po to
Żeby wiedzieć jak szybko te łzy dowiezie
Żeby łzy dotarły na wysypisko świeże
Nie lubi przystanków gdy się dzień wydłuża
Jedyne cześć w jego życiu to słowo od stróża