Młody Bukowski is a song in Polish
To moje credo wszystko budować na doświadczeniach
Żaden jest ze mnie Mahatma Gandhi żeby na pokój ciebie nabierać
Raczej na pokój ciebie zabierać gdybyś trafiła na mnie w okresie
Kiedy zmęczony rzeczywistością marzyłem o kresie
Twardy skurwysyn świat to powód do furii
Jak Andrzej Zaucha serca bicie leci w kulki
Lubię ulic zapach gdzie strach miesza się z nadzieją
A pieniądz to fortel na który cię nadzieją
Ja moje emocje moje pragnienia to moje wszystko
Znów wymieszane z czystą mam spontaniczność
Ocieram łzy z twojej niewinnej twarzy
Za kolejne trzy lata mnie nie będziesz kojarzyć
Rap kazał mówić prawdę która was boli
Gdyby nie Luther King nie mieliby tu idoli
Reprezentuję tych którym swagu nie trzeba
Bez parodiowania rapów tanich w snapach i begach
Jesteśmy pokoleniem co dojrzeć nie chciało
My pierwsza generacja z młodej wolnej Polski
Choć życie czasem śmierdzi tanią gorzałą
A ulice przemierzam niczym młody Bukowski
Nie zamkną nam mordy bezduszne korporacje
Idąc do celu każdy z nas depcze po krawatach
Pełne sale co weekend to jedyne delegacje
Dla których życie poświęcić to dla mnie nie jest strata
To moje credo pisać ci szczerze po tym ziom poznasz te moje rapy
Twoich idoli prawda to fantazmaty
Nie jestem bohaterem gdy mam we krwi promile
Wracam do domu taksówką nie żadnym batmobilem
Jestem dzieckiem hip hopu czaisz? Synem muzyki
Na takich jak ja mówią że życie ich rozliczy
Nigdy bym tu dla domu i pracy nie zjebał pasji
Tacy jak ja nie wierzą tu w cud reinkarnacji
Tu nie chodzi o hajs bo mam puste kiermany
Władek Jagiełło gardzi mną bardziej niż krzyżakami
Tu chodzi o honor bo może jest stromo lecz póki na górze cel ci świta
Idziesz po sen mimo iż byś miał z wpierdolu dostać certyfikat
Porwał nas kapitalizm kumple go łamią
Przy flaszce jak za komuny bo wszyscy tyle samo
A później wracam nocnym i liczę przystanki na mojej karierze
I szczerze należę tu do tych co głodni są sukcesu jak zwierzę ej
Jesteśmy pokoleniem co dojrzeć nie chciało
My pierwsza generacja z młodej wolnej Polski
Choć życie czasem śmierdzi tanią gorzałą
A ulice przemierzam niczym młody Bukowski
Nie zamkną nam mordy bezduszne korporacje
Idąc do celu każdy z nas depcze po krawatach
Pełne sale co weekend to jedyne delegacje
Dla których życie poświęcić to dla mnie nie jest strata