Ostatnie Pożegnanie is a song in Polish
Ból strach i zaduma przychodzą najpierw
Twarz smutna bo pustka po osobie zmarłej
Mówią że łatwiej gdy odchodzą starsze
Mój stan jak zawsze dyktują relacje
Ważne by najjaśniejsze były dobre uczynki
Z tym blaskiem radosnych wspomnień czuć przypływ
Co do drogi ostatniej szacunek w kondolencjach
To stało się tak nagle teraz się pożegnam
Według ateisty stwórca ira jest lipny
Też miewam wątpliwości wszechmogący a bezsilny
W szczególności gdy chodzi o noworodki
I kostucha przychodzi to po braci to po siostry
O porządnych rodziców jak ich najciężej zastąpić
Ja mam cudownych może stąd tyle wdzięczności
Coś ku zdrowotności ukłony dla wujostwa
Oby nie na pogrzebach przyszło się znów spotkać
W okolicznościach rzucanej gleby wieńców proboszcza
Tu twardzieli łamią jak nie organy to trąbka
Ponad nimi wersy co oddać cześć mają dziadkom
Wszyscy pochowani odwiedzani bardzo rzadko
Wybaczcie tym bardziej iż pamięć nasuwa dawną
Dbałość i nawet odległość marną tłumaczką
Przynajmniej przez poszanowanie rodzinnych mogił
Sprzątam je zanim zacznę zniczami zdobić
Kiedy byłem małym chłopcem
Nie wiedziałem co to życie ej
Teraz już wiem owszem
Szczególnie wtedy kiedy zapalam znicze
Ból strach i zaduma przychodzą najpierw
Twarz smutna bo pustka po osobie zmarłej
Mówią że łatwiej gdy odchodzą starsze
Mój stan jak zawsze dyktują relacje
Ważne by najjaśniejsze były dobre uczynki
Z tym blaskiem radosnych wspomnień czuć przypływ
Co do drogi ostatniej szacunek w kondolencjach
To stało się tak nagle teraz się pożegnam
Nieistotne kogo pierwszy dotyczył dramat
Potraktował wyjątkowo srogo ciotkę czy kamrata
Brak antidotum zostaje obwinić raka
Za młodu to nie docierało dziś bym zapłakał
Taka padaka a mieliśmy zrobić piwsko
Po trzech miesiącach abstynencji sporo szło by pić ziom
Zagryźć pizzą z trybun krzyknąć dobić szyszką
W balle pyknąć a tu po ceremonii milkną
Dzwony styczność oswoić pomagać się z tym
Choć w zakładowej sekcji rządzi po raz kolejny
Ktoś nie ponagla śmierci ktoś na każdym kroku z niej drwi
Tu cierpi mąż tam żona na co za małe córeczki
Niektórzy się uciekli do samobójczych prób
Nie znieśli już presji odeszli mimo różnych cnót
Wzroki opadł z opuszczeniem trumny w dół
Odpoczynek wieczny to ta z najbardziej słusznych próśb
Ból strach i zaduma przychodzą najpierw
Twarz smutna bo pustka po osobie zmarłej
Mówią że łatwiej gdy odchodzą starsze
Mój stan jak zawsze dyktują relacje
Ważne by najjaśniejsze były dobre uczynki
Z tym blaskiem radosnych wspomnień czuć przypływ
Co do drogi ostatniej szacunek w kondolencjach
To stało się tak nagle teraz się pożegnam